niedziela, 27 listopada 2016

"Istota zła" Luca D'Andrea | "Co się w górach wydarzyło, w górach pozostanie."

 

Jeremiah Salinger, filmowiec dokumentalista, przeprowadza się wraz z żoną i córką do Siebenhoch, małej wioski u podnóża włoskich Dolomitów. Mężczyzna planuje nakręcić dokument o pracy miejscowych ratowników górskich. Niestety jedna z akcji ratunkowych, w której uczestniczy, kończy się tragicznym wypadkiem, a Jeremiah jako jedyny cudem unika śmierci. Nękany atakami paniki, a także poczuciem winy, natrafia na nigdy nierozwikłaną, mrożącą krew w żyłach zagadkę z przeszłości. Zagadkę masakry w wąwozie Bletterbach. W kwietniu 1985 roku okolicę nawiedziła bezprecedensowa nawałnica. Miejscowi wciąż żyją w przekonaniu, że to ona przyniosła ze sobą klątwę. Najpierw doszło do brutalnego zabójstwa trójki wędrujących po górach młodych ludzi, a następnie do dwóch zaskakujących samobójstw mieszkańców wioski. Mimo że od tragedii minęło ponad trzydzieści lat, sprawa nigdy nie została wyjaśniona. Jeremiah za wszelką cenę pragnie dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się w Bletterbach. Mieszkańcy są jednak przekonani, że w wąwozie czai się zło, którego lepiej nie budzić. Zło tak pradawne i groźne jak sama Ziemia… 

"Istotę zła" przeczytałem już jakiś czas temu i do tej pory czasem wracam do niej myślami, choć nie spodziewajcie się, że te przemyślenia przepełnione są zachwytem, czy uwielbieniem. Nie. Opowieść utknęła w mojej pamięci z innej przyczyny, a mianowicie, z powodu dobrze rozbudowanego tła obyczajowego samej historii i ciekawie zarysowanych relacji, połączeń między bohaterami. Niemniej jednak, gatunek do czegoś zobowiązuje. Thriller powinien wzbudzać grozę, trzymać w napięciu, może nawet przerażać, a ja podczas lektury po prostu czytałem (byłem zaangażowany w historię, oczywiście, lecz nie odczuwałem większych emocji, czy podekscytowania) i kiwałem głową, zauważając co i w jaki sposób D'Andrea zrobił dobrze. Tytułowe "zło" nie wywarło na mnie wrażenia, choć sadzę, iż wynika to bardziej z mojej odporności na grozę, a nie z nieumiejętności autora do przedstawiania tego, co siedzi głęboko w ludziach. Zaznaczyć też chcę, iż styl autora jest lekki i przyjemny, dzięki czemu książkę dosłownie pochłonąłem na raz, a to zdecydowanie atut. Opisy są dość plastyczne, a całość kolaboruje ze sobą tak doskonale, że zimowy klimat aż czuć przez kartki, dlatego to idealna powieść na długie wieczory, kiedy za oknem króluje śnieg i mróz. Chłód, oraz złowrogi charakter gór oddane są tutaj doskonale.

Fabuła nie jest skomplikowana. Mamy zbrodnię, mamy tajemnicę i człowieka, który zrobi wszystko, by poznać prawdę, a co za tym idzie, na pewno źle się to na nim odbije. W "istocie zła" nie ma wielu rzeczy, które są w stanie zaskoczyć czytelnika, a osoby, które czytają kryminały i thrillery nałogowo, przewidzą wszystko pewnie jeszcze przed połową książki. Mnie udało się zgadnąć, kto tak naprawdę ma coś wspólnego ze zbrodnią i nie pomyliłem się, ale samego mordercy nawet nie starałem się typować. Dałem się zaskoczyć, choć i tak ostatnie strony (mimo, że tam akcja najbardziej się zagęściła) nie były tak dobre, jakbym sobie tego życzył. Ja lubię brutalność, "krew i flaki" i rzeczywiście, niektóre sceny idealnie pasują do moich, nazwijmy to, upodobań, lecz jak zawsze liczyłem na więcej. Nie doczekałem się, a powieść się skończyła. Mówi się trudno.

Wracając do tła obyczajowego, które tak mi się podobało, wspomnieć powinienem o żonie i córce głównego bohatera. Zwłaszcza ta mała, urocza dziewczynka trzymała mnie przy tej książce. Nie wiem dlaczego, ale stała się w tej historii moją ulubioną postacią. Jeremiah był świetnym ojcem, mimo tego, iż czasem stawiał pracę i obsesję ponad rodziną. Jego rozmówki z córką były perfekcyjne. Chyba za bardzo się rozczulam, ale musiałem o tym wspomnieć, gdyż cała historia zbudowana jest tak naprawdę na rodzinie, a więzy krwi są tutaj istotne. Nic nie jest wprowadzone do powieści przypadkowo. Autor zadbał o szczegóły i zamknął wszystkie wątki w dobrym stylu. Dobrym, nic ponad to. "Istota zła", to książka poprawna, klimatyczna i przyjemna, ale nie mogę jej uznać za fenomen. Nie wprowadza niczego nowego do gatunku. Polecam ją jednak osobom, które lubią czytać o górach, śniegu i tajemniczych zbrodniach. 

W serwisie goodreads.com, książka dostała ode mnie 3/5 gwiazdek.

12 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Musiałam 😀 powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak można się domyślić, to już Wielki minus... :( Ja lubię zakończenia z przytupem i autorów, którzy robią że mnie wariatkę podczas lektury. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, troszeczkę schematyczna powieść. Coś dla osób, które chcą zacząć czytać kryminały/thrillery. Dla "starych wyjadaczy" to nie będzie nic odkrywczego ^^

      Usuń
  3. Hej :) Super, że też zaczynasz działać. Najlepszego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej książki i raczej nie planuję jej czytać. Powodzenia w blogowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja wiedza jeśli chodzi o thrillery ogranicza się jedynie do serii z Chyłką Mroza, chociaż i to taki typowy przedstawiciel gatunku nie jest. Jeśli już będę miała zamiar sięgnąć w najbliższym czasie po podobne książki, to raczej nie zdecyduję się na "Istotę zła", bo dla mnie bardzo ważne jest zaskakujące zakończenie oraz inne zwroty akcji, które sprawiają, że serce czytelnika szybciej bije :D
    Tak na marginesie, dlaczego usunąłeś recenzję "Przeklętego dziecka"? No i oczywiście życzę wytrwałości w dalszym prowadzeniu bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydała mi się zbyt infantylna ^^ Dziękuję bardzo!

      Usuń
  6. Ech... a planowałam to przeczytać... no cóż teraz już nie przeczytam
    Powodzenia w blogowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem dosyć ciekawa tej książki.Będę musiała ją upolować w bibliotece. :)
    Pozdrawiam,
    https://olalive-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń