środa, 30 sierpnia 2017

Małe Życie | Hanya Yanagihara

O Małym Życiu już wiele zostało napisanie i wiele zostało powiedziane - to książka, która krótko po swojej premierze stała się bestsellerem nie tylko w Ameryce, ale i na świecie. W Polsce nie było inaczej. W kilka miesięcy podbiła serca czytelników i stała się popularna do granic możliwości (no, prawie). Czy byłem zaskoczony tym faktem? Nie. Widząc tę pozycję wszędzie, bałem przekonany, iż jest warta przeczytania (jak się potem okazało, nie myliłem się). Na mojej półce czekała pół roku, zanim zdobyłem się na odwagę, by pożreć tego potwora. Mogę czekać choćby i wieczność na drugą taką książkę, choć nie wiem, czy w najbliższych latach znajdzie się coś, co będzie w stanie przebić Małe Życie.



Książka na pozór niewinna, opowiada o losach czwórki przyjaciół mieszkających i pracujących w Nowym Jorku, który jest tłem wydarzeń praktycznie całej opowiedzianej tutaj historii. Krótko o bohaterach: Willem jest aspirującym aktorem, JB - malarzem, a Malcolm architektem, który jakoby scala całą tę grupę. Ale jest jeszcze tajemniczy Jude, adwokat, którego niesamowitą (nie wierzę, że używam tutaj tego słowa) historię poznajemy szczegół po szczególe, praktycznie przez całą książkę, aż po jej koniec. Jude w pewnym momencie wybija się na pierwszy plan, choć od samego początku czułem, że tak właśnie się stanie. Tajemnice, które w sobie nosi, powoli wychodzą na światło dzienne, a czytelnik (odwołuje się do tego, co sam czułem, ale i do opinii innych) siedzi, czyta i nie może uwierzyć.