środa, 5 września 2018

Zgadnij kto | Chris McGeorge


Uwielbiam klasyczne kryminały. Na przykład Agatha Christie, to autorka, która potrafi zachwycić mnie prostotą a jednocześnie zawiłością swoich opowieści, dlatego tak się ucieszyłem, czytając opis pierwszej, debiutanckiej powieści Chrisa McGeorge’a, Zgadnij Kto, wpisującej się właśnie w klasyczny nurt snucia kryminalnej zagadki. Na dodatek utrzymanej w konwencji escape roomu. Od razu poczułem, że będzie to coś w sam raz dla mnie: klimatyczne, zaskakujące i trzymające w napięciu. Nie pomyliłem się.


Jeden pokój, pięcioro podejrzanych i tylko trzy godziny, na wykrycie zabójcy – inaczej, wszyscy zginą. Zamknięta przestrzeń i duża liczba osób w pomieszczeniu, nigdy nie prowadzą do niczego dobrego, zwłaszcza kiedy tuż obok leży zimny trup. Osoba na którą patrzysz może być mordercą, jesteś następny w kolejce do spotkania ze śmiercią – takie myśli towarzyszą bohaterom tej książki, a czytelnik dzięki płynnemu i przystępnemu stylowi autora z wielką łatwością może wczuwać się w ich sytuację. Ale jakie są jej szczegóły i jak właściwie doszło do tego, że zostali razem zamknięci? Na to pytanie odpowiedzieć może tylko przeszłość i Morgan Sheppard.

Jedenastoletni Morgan rozwiązał niegdyś zagadkę śmierci nauczyciela matematyki. Wszystko wskazywało na samobójstwo, lecz jak będzie się go potem przedstawiać „małoletni detektyw” odkrył, co zaszło naprawdę i zyskał sławę, która towarzyszyć mu będzie przez kolejne dwadzieścia pięć lat życia, aż do momentu, w którym obudzi się w zamkniętym pokoju hotelowym, przykuty do łózka kajdankami. Zostanie oskarżony o rzeczy, o których przebiegu nie miał pojęcia i zmierzy się z człowiekiem, który będzie chciał przetestować wiarygodność jego detektywistycznych umiejętności. Tak przedstawia się w skrócie fabuła tejże powieści.

Pierwsza rzecz, którą zauważyłem już na samym początku, to elokwencja i gracja z jaką McGeorge posługuje się słowem. Mimo że to debiut, nie miałem poczucia, że Chris dopiero uczy się pisać i w czasie lektury będę miał wrażenie, że zgubi się w treści, którą chce przekazać czytelnikowi (w tym przypadku mi). Rozdziały są krótkie, konstrukcja niezbyt złożona (lecz nie uznaję tego za minus, gdyż większość książek, które teraz ukazują się na rynku stawia na „filmowość” opowieści, a nie na pompatyczność, czy zagłębianie się w niepotrzebne szczegóły), co na pewno nie odstraszy osób, które dopiero zagłębiają się w gatunek jakim jest kryminał. Wierzę, że polskie tłumaczenie oddaje wszystko to, co autor chciał przekazać i nie mam co do niego zarzutów, bo książkę czytało się rewelacyjnie. Śmiem stwierdzić, że Zgadnij Kto idealnie nadałoby się na prezent dla kogoś, kto do powieści z dreszczykiem nastawiony jest sceptycznie. Możliwe, że po przeczytaniu zmieniłby zdanie i chciał sięgać po następne książki w tym gatunku.

Co do samych postaci (a nie mamy ich tutaj wiele, co było mi na rękę, bo lubię historie nieco kameralne), to są łatwe do zidentyfikowania i zapamiętania. Z każdą stroną dane nam jest poznać ich charaktery – każdy inny i na swój sposób złożony. Morgan Sheppard, główny bohater, nie przypadł mi do gustu. Nie byłby kimś, kogo chciałbym poznać, czy spędzać z nimczas, ale jako osoba przez którą doszło do wydarzeń, do jakich doszło i punkt skupienia nienawiści naszego szalonego oprawcy, pragnącego ziścić swój złowrogi plan, sprawdził się doskonale. Są osoby, które z łatwością przewidzą przebieg wydarzeń w tej książce, a może nawet domyślą się, kto jest domniemanym mordercą – mi się nie udało. Amanda, Ryan, Constance, Rhona i Alan sprytnie odwracali moją uwagę i mieszali mi w głowie swoimi poczynaniami. Osoba, którą obstawiałem na samym początku? Nie zdradzę kto to był, ale... cóż, nie mogłem się bardziej pomylić.



Aspektem, który chyba podobał mi się najbardziej, było to, jak opisana w książce przeszłość (gdyż jest tutaj kilkanaście, czy kilkadziesiąt stron wyjaśniających wydarzenia wspomniane na samym początku Zgadnij Kto, dotyczące śmierci nauczyciela) miała wpływ na całą historię. Mówi się, że przeszłość nie istnieje, lecz mimo to, ma znaczący wpływ na teraźniejszość – tego doświadczył Morgan, a doświadczył tego boleśnie. Ujęcie związku przyczynowo-skutkowego jest tutaj bardzo na plus: realizacja pomysłu i planu przez autora, niemalże doskonała.

Było kilka punktów zwrotnych: jedne bardziej przewidywalne, drugie mniej. Fabuła sprawnie przyciągała moją uwagę i nie pozwalała oderwać się od ciągu wydarzeń. W trzech czwartych powieści stało się coś, co sprawiło, że na moich plecach pojawiły się ciarki i zastanawiałem się: „Autorze? Naprawdę? Ale jak z tego wybrniesz?”. Udało mu się i za to go bardzo szanuję – nie brakuje mu pomysłowości. Niemniej jednak, mierzi mnie jeden aspekt tej książki, a mianowicie zakończenie. Nie powiem w jaki sposób kończy się książka, ale ja lubię, kiedy pisarz nie boi się zakończyć powieści z przytupem. Tutaj tego zabrakło. Były emocje, był klimat, świetnie poprowadzona zagadka, lecz końcówka sprawiła, że w mojej głowie i sercu zagościł mały zawód.

Zgadnij kto, to historia wciągająca i porywająca: niezwykła mieszanka cech kryminału klasycznego i nowoczesnego. Agatha Christie w wersji męskiej, pisząca w czasach współczesnych – oto, co tutaj otrzymuje czytelnik. Doskonała lektura dla laików i wprawionych czytelników!

Moja ocena w serwisie Goodreads: 4/5

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Insignis!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz