Maja
Lunde już raz podbiła serca czytelników swoją pierwszą
powieścią - Historią Pszczół, której osobiście nie
czytałem, więc nie mam możliwości porównania jej drugiego dzieła
z serii Klimakvartetten (która ma przedstawiać i uświadamiać
czytelnikom zagrożenia wynikające z degradacji środowiska), ale
wiem, że na pewno sięgnę po jej pierwszą powieść i każdą
kolejną, gdyż Ludne absolutnie ujęła mnie swoim stylem i prostym
sposobem prowadzenia narracji.
Na
samym początku pragnę Was przestrzec, abyście nie czytali opisu
tej książki, jeżeli w Waszym zamyśle jest po nią sięgnąć (a
uprzedzam już teraz - warto). Dlaczego tego nie robić? Otóż opis
z tyłu streszcza znaczną część fabuły, która rozgrywa się na
kartach książki, przy okazji ujawniając fakty, które wypływają
dopiero z czasem (niektóre nawet pod koniec powieści). Jednym, a
raczej kilkoma słowami - opis ujawnia zbyt dużo, co może popsuć
odbiór całej historii. Najlepiej uderzyć w nią w ciemno i dać
się ponieść.
Ale,
gdyby ktoś był naprawdę ciekawy, o co w Błękicie chodzi,
to krótko przedstawię to po swojemu. Jest to książka rozgrywająca
się na dwóch płaszczyznach: w teraźniejszości (rok 2017) i w
niedalekiej przyszłości (2041), gdzie świat został wyniszczony
przez susze, co doprowadziło do braku dostępności czegoś, co
aktualnie mamy na wyciągnięcie ręki - wody pitnej. Naszymi
bohaterami są Signe i David. Kobieta jest prawie
siedemdziesięcioletnią Norweżką (to z jej punktu widzenia mamy
dane poczytać o wydarzeniach adekwatnych do naszych czasów) i snuje
opowieść o swojej przeszłości, tłumaczy swoje poczynania, mówi
o wydarzeniach, które doprowadziły ją do tego punktu, w którym
się znalazła. David natomiast jest ojcem małej Lou, którego żona
i drugie dziecko zaginęli. Mężczyzna stara się ich odnaleźć,
jednocześnie próbując przetrwać w trudnych warunkach, walcząc o
żywność schronienie i wodę. Obie historie łączy Błękit. Ale
czym on tak właściwie jest? Przeczytajcie i przekonajcie się
sami.
Od
pierwszych stron zacząłem pożerać tę powieść (napomknę tylko,
iż ostatnio bardzo interesuję się literaturą norweską i owa
powieść wpasowała się idealnie w moje gusta), całkowicie zajęła
mój umysł i choć skończyła się tak szybko, to jestem absolutnie
zadowolony z lektury. Nie jest to książka skomplikowana: autorka
stawia raczej na prostotę i minimalizm. Styl Lunde jest klarowny,
niezbyt "ozdobny" i nie ma w nim rzeczy zbędnych. W samej
historii liczy się siła przekazu - pokazanie, jakim skarbem we
współczesnym świecie dysponujemy, a w jak prosty i infantylny
sposób możemy go stracić. Chodzi oczywiście o zasoby wody pitnej,
a ta książka to wiadomość dla czytelników, dla ludzi, zachęcenie
do podjęcia próby zapobiegnięcia globalnej katastrofie. Przy
okazji wszystko okraszone jest wachlarzem emocji, które narastają
wraz z kolejnymi rozdziałami. Obserwowanie Signe, czy Davida
wywołało we mnie najpierw zachwyt (ze względu na to, jak było to
opisane), potem, z czasem poznawania bohaterów, czułem żal,
troskę, a nawet rozczarowanie, by później po prostu im współczuć.
Nie mam pojęcia, jakie decyzje bym podjął będąc na ich miejscu,
dlatego starałem się jak najlepiej zrozumieć wspomniane postacie.
Wykreowane są bardzo przejrzyście (tak jak i bohaterowie poboczni,
którzy pełnią niewielką funkcje w całej książce) i nie mam
żadnych zarzutów co do nich. Nie podobało mi się jedynie to, że
Lunde zaczęła pewien (bądź kolejny, pomijając problem z
dostępnością wody pitnej) kontrowersyjny wątek, mający potencjał
do opisania go w sposób bardziej szczegółowy - to się jednak nie
stało. I zastanawiam się, czy wynika to z tego, że autorka nie
chciała tego robić, czy może w Norwegii nie jest to temat tak
komentowany, jak w naszym kraju. Nie zdradzam żadnych szczegółów,
ale piszę o tym, gdyż to jeden z powodów, dlaczego moja ocena jest
taka, a nie inna.
Jeżeli
oczekujecie, że świat po katastrofie będzie opisany w szczegółowy
sposób i będziecie mogli poczytać o wojnach i polityce - nie, to
nie jest taka powieść. Tutaj liczą się relacje międzyludzkie i
przede wszystkim emocje. To książka kameralna, skupiajaca się na
wybranych jednostkach, co mi osobiście absolutnie nie przeszkadzało
i mam ochotę sięgać teraz po następne pozycje z literatury
norweskiej.
Moja
ocena w serwisie goodreads.com: 4/5
Za
egzemplarz przedpremierowy, dziękuję Wydawnictwu
Literackiemu!
Premiera książki: 06.06.18!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz