wtorek, 4 września 2018

Patronat: Zostawiłeś mi tylko przeszłość | Adam Silvera


Zostawiłeś mi tylko przeszłość, to druga książka Adama Silvery, po którą miałem okazję sięgnąć jeszcze na długo przed polska premierą (planowaną na piątego września 2018) dzięki uprzejmości wydawnictwa We Need YA. Jestem dumnym patronem tej książki i cieszę się, że w końcu się u nas ukazała. Powieści tego autora za każdym razem chwytają mnie za serce i czytając je, trzeba być przygotowanym na szeroki wachlarz emocji. Oscylują wokół smutku, żalu i poczucia straty, którą prędzej czy później odczuwa każdy i każdy na swój sposób musi sobie z tym poradzić.

Z Zostawiłeś mi tylko przeszłość nie było inaczej: mamy tutaj opowieść o Griffinie, który cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, jest wielkim fanem Pottera i nie do końca odnajduje się w rzeczywistości. Z drugiej strony, jego chłopak – Theo (fan Gwiezdnych Wojen) wierzy w światy równolegle i cieszy się szczęściem, które daje mu Griffin, aż do momentu, w którym musi go opuścić. Najpierw na dni, miesiące, a później… na zawsze.


Książka rozgrywa się na dwóch płaszczyznach: poznajemy przeszłość i śledzimy wydarzenia teraźniejsze. To prosta struktura, która pozwala na płynne przejścia między wydarzeniami i czytało się to doskonale! Griffin jest postacią, która opowiada nam o tym, co zostawił mu Theo – wspomnienia. Niektóre piękne i dające wiarę w to, jak cudowny może być związek dwóch młodych chłopaków. Inne zaś pokazują trudną stronę ich relacji i wydarzenia, które doprowadziły do rozstania. Wszystko jest sprytnie zaplanowane i im dalej zagłębiamy się w powieść, tym szerszej nabieramy perspektywy, a niektóre fakty mogą rzucić cień na postać zarówno Griffina, jak i Theo. Są jeszcze Jackson i Wade, ale grają oni tutaj rolę pośrednią (choć nadal istotną), prowadzącą naszego bohatera do pogodzenia się z losem i jakoby ponownego odnalezienia siebie, co bardzo mi się spodobało.

Każda z postaci (także pobocznych) jest dobrze wykreowana. Nie miałem poczucia, ani przez moment, że ta opowieść jest przerysowana, a wydarzenia niewiarygodne. To mogło zdarzyć się naprawdę i ta wiarygodność jest sporym atutem tej książki. Takie rzeczy się dzieją – ludzie umierają każdego dnia, lecz inni zostają, żyją dalej i muszą pogodzić się z trudnym rozstaniem (prawdopodobnie) na wieczność (nie będę rozprawiał tutaj o tym, czy istnieje druga strona, po której wszyscy się spotkamy, bo dzisiaj nie o tym). Lubię Silverę właśnie za to, że porusza tematy ważne. Jego historie nie są cukierkowe, a potrafią zmusić do myślenia i analizowania rzeczywistości. Dlatego uważam, że są niezwykle unikatowe i powinny mieć szczególne miejsce na półkach księgarni i w sercach czytelników.



Moja biedna dusza z każdą stroną rozdzierana była na kawałeczki. Żal i nostalgia aż się wylewają z kart tej książki. Zawiedziony byłem jedynie faktem, że zaburzenia Griffina nie były opisane aż tak dokładnie, jakbym tego oczekiwał. Dopiero w drugiej połowie książki zacząłem zauważać, że miały jakikolwiek wpływ na to, co się działo w jego życiu. Gdyby autor dał nam troszkę więcej, byłbym zadowolony w stu procentach. Niemniej jednak, doceniam, że Silvera w ogóle targnął się na to, żeby pisać o zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych, bo dotykają one coraz większą ilość osób, a świadomość ich posiadania, czy w ogóle istnienia (jak mi się wydaje) jest stosunkowo mała.


Podsumowując, ta książka będzie idealna pozycją na jesienne wieczory. Polecam ją nie tylko nastolatkom, młodym dorosłym, ale wszystkim, bo poszerza horyzonty i pozwala zaznajomić się z nieco innym spojrzeniem na rzeczywistość.  

Ta historia rozdziera duszę na kawałki, żeby później, z każdą kolejną stroną, czytelnik wraz z bohaterem mógł poskładać ją na nowo. Silvera zaskakuje po raz kolejny. Przepełniona żalem i nostalgią, niesamowita i zmuszająca do myślenia opowieśc. Unikat w swoim gatunku!


Goodreads: 5/5

Znalezione obrazy dla zapytania we need ya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz