Uwielbiam
klasyczne kryminały. Na przykład Agatha Christie, to autorka, która
potrafi zachwycić mnie prostotą a jednocześnie zawiłością
swoich opowieści, dlatego tak się ucieszyłem, czytając opis
pierwszej, debiutanckiej powieści Chrisa McGeorge’a, Zgadnij
Kto, wpisującej się właśnie
w klasyczny nurt snucia kryminalnej zagadki. Na
dodatek utrzymanej w konwencji escape roomu.
Od razu poczułem, że będzie
to coś w sam raz dla mnie: klimatyczne, zaskakujące
i trzymające w napięciu. Nie pomyliłem się.
Jeden
pokój, pięcioro podejrzanych i tylko trzy godziny, na wykrycie
zabójcy – inaczej, wszyscy zginą. Zamknięta przestrzeń i duża
liczba osób w pomieszczeniu, nigdy nie prowadzą
do niczego dobrego, zwłaszcza kiedy tuż obok leży zimny trup.
Osoba na którą patrzysz może być mordercą, jesteś następny w
kolejce do spotkania ze śmiercią – takie myśli towarzyszą
bohaterom tej książki, a czytelnik dzięki płynnemu i przystępnemu
stylowi autora z wielką łatwością może wczuwać się w ich
sytuację. Ale jakie są jej szczegóły i jak właściwie doszło do
tego, że zostali razem zamknięci? Na to pytanie odpowiedzieć
może tylko przeszłość i Morgan Sheppard.
Jedenastoletni
Morgan rozwiązał niegdyś zagadkę śmierci nauczyciela matematyki.
Wszystko wskazywało na samobójstwo, lecz jak
będzie się go potem przedstawiać „małoletni detektyw” odkrył,
co zaszło naprawdę i zyskał sławę, która towarzyszyć mu będzie
przez kolejne dwadzieścia pięć lat życia, aż do momentu, w
którym obudzi się w zamkniętym pokoju hotelowym, przykuty do łózka
kajdankami. Zostanie oskarżony o rzeczy, o których przebiegu nie
miał pojęcia i zmierzy się z człowiekiem, który będzie chciał
przetestować wiarygodność jego detektywistycznych umiejętności.
Tak przedstawia się w skrócie fabuła tejże powieści.
Pierwsza
rzecz, którą zauważyłem już na samym początku, to elokwencja i
gracja z jaką McGeorge posługuje się słowem. Mimo że to debiut,
nie miałem poczucia, że Chris dopiero uczy się pisać i w czasie
lektury będę miał wrażenie, że zgubi się w treści, którą
chce przekazać czytelnikowi (w tym przypadku mi). Rozdziały są
krótkie, konstrukcja niezbyt złożona (lecz nie uznaję tego za
minus, gdyż większość książek, które teraz ukazują się na
rynku stawia na „filmowość” opowieści, a nie na pompatyczność,
czy zagłębianie się w niepotrzebne szczegóły), co na pewno nie
odstraszy osób, które dopiero zagłębiają się w gatunek jakim
jest kryminał. Wierzę, że polskie tłumaczenie oddaje wszystko to,
co autor chciał przekazać i nie mam co do niego zarzutów, bo
książkę czytało się rewelacyjnie. Śmiem
stwierdzić, że Zgadnij Kto idealnie nadałoby się na prezent dla
kogoś, kto do powieści z dreszczykiem nastawiony jest sceptycznie.
Możliwe, że po przeczytaniu zmieniłby zdanie i chciał sięgać po następne książki w tym gatunku.
Co
do samych postaci (a nie mamy ich tutaj wiele, co było mi na rękę,
bo lubię historie nieco kameralne), to są łatwe do
zidentyfikowania i zapamiętania. Z każdą stroną dane nam jest
poznać ich charaktery – każdy inny i na swój sposób złożony.
Morgan Sheppard, główny bohater, nie przypadł mi do gustu. Nie
byłby kimś, kogo chciałbym poznać, czy spędzać z nimczas,
ale jako osoba przez którą doszło do wydarzeń, do jakich doszło
i punkt skupienia nienawiści naszego szalonego oprawcy, pragnącego
ziścić swój złowrogi plan, sprawdził się doskonale. Są osoby,
które z łatwością przewidzą przebieg wydarzeń w tej książce,
a może nawet domyślą się, kto jest domniemanym mordercą – mi
się nie udało. Amanda, Ryan, Constance, Rhona i Alan sprytnie
odwracali moją uwagę i mieszali mi w głowie swoimi poczynaniami.
Osoba, którą obstawiałem na samym początku? Nie zdradzę kto to
był, ale... cóż, nie mogłem się bardziej pomylić.
Aspektem,
który chyba podobał mi się najbardziej, było to, jak opisana w książce przeszłość (gdyż jest tutaj kilkanaście, czy kilkadziesiąt
stron wyjaśniających wydarzenia wspomniane na samym początku
Zgadnij Kto, dotyczące
śmierci nauczyciela) miała wpływ na całą historię. Mówi się,
że przeszłość nie istnieje, lecz mimo to, ma znaczący wpływ na
teraźniejszość – tego doświadczył Morgan, a doświadczył tego
boleśnie. Ujęcie związku przyczynowo-skutkowego jest tutaj bardzo
na plus: realizacja pomysłu i planu przez autora, niemalże
doskonała.
Było
kilka punktów zwrotnych: jedne
bardziej przewidywalne, drugie mniej.
Fabuła sprawnie przyciągała moją uwagę i nie pozwalała oderwać
się od ciągu wydarzeń. W
trzech czwartych powieści stało się coś, co sprawiło, że na
moich plecach pojawiły się ciarki i zastanawiałem się: „Autorze?
Naprawdę? Ale jak z tego wybrniesz?”. Udało mu się i za to go
bardzo szanuję – nie brakuje mu pomysłowości. Niemniej jednak,
mierzi mnie jeden aspekt tej książki, a mianowicie zakończenie.
Nie powiem w jaki sposób kończy się książka, ale ja lubię,
kiedy pisarz nie boi się zakończyć powieści z przytupem. Tutaj
tego zabrakło. Były emocje, był klimat, świetnie poprowadzona
zagadka, lecz końcówka sprawiła, że w mojej głowie i sercu
zagościł mały zawód.
Zgadnij
kto, to historia wciągająca i porywająca: niezwykła mieszanka
cech
kryminału klasycznego i nowoczesnego. Agatha
Christie w wersji męskiej, pisząca w czasach współczesnych –
oto, co tutaj otrzymuje czytelnik. Doskonała lektura dla laików i
wprawionych czytelników!
Moja ocena w serwisie Goodreads: 4/5
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Insignis!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz