środa, 22 sierpnia 2018

Toń | Marta Kisiel


O Marcie Kisiel wiele już słyszałem. Nigdy nie miałem okazji przeczytać żadnej z jej książek, aż nadeszła chwila, gdy pojechałem do Opola, odwiedzić my dearest friend i uprzejmie pożyczyła mi swój egzemplarz powieści Toń (zapamiętajcie ten tytuł!).

Toń opowiada historię trzech kobiet i Ramzesa, który tak naprawdę nie jest kotem, ale mógłby nim być, gdyby się o to postarał. Historia lekko enigmatyczna, na początku nie zapowiadająca tego, co tak właściwie będzie się w niej działo i jakie to było cudowne, gdy się okazało, że je się ją ze szczyptą podróży, magii i domieszką potworności!

Nie chcę zdradzać fabuły książki, ponieważ zatonąłem w niej bez reszty, sięgając po nią w ciemno. Nie miałem bladego pojęcia na co się porywam, a otrzymałem świetną powieść o rodzinie, przyjaźni, o tajemnicy i sekretach powoli wypływających na powierzchnię – z każdym rozdziałem robiło się goręcej i przyjemniej (a co za tym idzie – mroczniej, dlatego tak mi się to spodobało). Dżusi dane było mi poznać na samym początku książki, a im dalej, tym bardziej jej teksty mnie rozbrajały. Historia przesączona jest humorem, a przekomarzanie się między siostrami i ciotką Klarą, a zarazem sama ich relacja, to, bądź co bądź, rewelacja. O Eleonorze nie omieszkam nie wspomnieć, bo jest jedna z moich ulubionych postaci tego roku, z tego względu, że przypominała mi mnie (no, może nie do końca, ale w wielu fragmentach w których się pojawiała, miałem wrażenie, że czytam o sobie).



Postać Ramzesa wymaga osobnego akapitu – co za charakter: wyrazisty. Człowiek nikczemny, dążący do własnych celów i niesamowicie pociągający pod względem czytelniczym (nie wiem, czy ktoś zrozumie o co mi chodzi, ale po prostu chcę czytać o nim więcej!).

Marta Kisiel zaskoczyła mnie więcej, niż pozytywnie. Potrzebowałem czegoś lekkiego, a zarazem angażującego i ciesze się, że miałem okazję sięgnąć po jej powieść. Na bank nie będzie ona ostatnią, którą przeczytałem spod jej ręki.


Moja ocena: 4/5

1 komentarz:

  1. Toń posiadam w ebooku (żałuję bo wydanie papierowe jest cudowne!) mniej więcej od premiery... i ciągle czeka na swój czas. Opis książki mnie wtedy urzekł więc mam nadzieję, że uda mi się przeczytać ją tej jesieni. Zwłaszcza, że również dotychczas nie czytałam niczego tej autorki.

    Pozdrawiam ciepło i dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń